Po ubiegłorocznej likwidacji schroniska w Krzesimowie wiele osób zastanawiało się nad losem Świdnickiego Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami, które prowadziło placówkę. Okazało się, że animalsi nadal działają, ratując zwierzęta, które popadły w tarapaty. Od kilku miesięcy Stowarzyszenie posiada własną siedzibę.
Tuż po zakończeniu działalności schroniska stowarzyszenie prawie przestało istnieć. Z odrętwienia wybudziły wolontariuszy kolejne wezwania do pomocy skrzywdzonym zwierzętom. Największy problem, z którym trzeba się było zmierzyć, to znalezienie nowej siedziby. Okazało się, że jest wolny lokal, przy ul. Targowej 23, w którym wcześniej działał gabinet weterynaryjny. Już w styczniu, po omówieniu warunków wynajmu, stowarzyszenie wprowadziło się do nowych pomieszczeń.
Zajmują raptem kilkanaście metrów kwadratowych powierzchni, na których mieszczą się regały, posłania i kenelówki dla uratowanych z opresji czworonogów. To nie schronisko, ale raczej miejsce na awaryjne przetrzymanie zwierząt, do czasu znalezienia im nowych, bezpiecznych schronień.
Kolejnym powodem poszukiwania siedziby były ciągłe zgłoszenia do potrzebujących pomocy stworzeń. – Wiele osób myślało, że nadal prowadzimy schronisko. Telefony z prośbami o interwencje nie przestawały dzwonić – mówi Maria Ferens, prezes stowarzyszenia.
O ile w samym mieście sytuacja czworonogów jest raczej opanowana, to o wiele gorzej wygląda na peryferiach miasta, np. w osiedlach Adampol, Olimpijczyków czy Kusocińskiego.
– Ich mieszkańcy decydują się na posiadanie kota, ale nie przyjmują do wiadomości potrzeby poddania zwierzęcia zabiegowi kastracji lub sterylizacji. Stąd czworonogi rozmnażają się bez jakiejkolwiek kontroli i przy kompletnej obojętności ich właścicieli. To egoizm i ignorancja. Niektórzy nawet nie wiedzą, że od kilku lat można takie zabiegi zrobić za darmo, dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta. Obecnie sama opiekuję się w domu kocim miotem, zabranym z jednej posesji – mówi M. Gulanowska, wolontariuszka stowarzyszenia.
Skalę problemu ilustruje zdarzenie, które miało miejsce podczas naszej wizyty. Do siedziby Stowarzyszenia wszedł mężczyzna, właściciel jednego z lokali gastronomicznych. Twierdził, że w nocy, ktoś podrzucił mu kilkutygodniowego kociaka. Nie może go przygarnąć, gdyż jest już posiadaczem dużego psa, który nie toleruje kotów. Prosił więc o pomoc w znalezieniu szybkiego i bezpiecznego azylu dla kociego niemowlaka.
– Coraz częściej przyjmujemy takie sygnały – komentuje zdarzenie M. Gulanowska.
W siedzibie rezydują obecnie czworonogi, odebrane właścicielom w ramach interwencji. Oczekują tu na lepsze życie. Piotruś to kilkuletni pies, ostrzyżony „na zero”, z grzywą lwa. Mieszkał w gospodarstwie rolnym. Miał długą, posklejaną i zaniedbaną sierść. Nie mógł swobodnie chodzić. Sprawność wróciła dopiero po wielogodzinnym strzyżeniu. Z kolei Zosia kilka lat spędziła w ciemnej stodole. Uwiązana była na tak krótkim krowim łańcuchu, że nie mogła swobodnie usiąść, nie wspominając o leżeniu. Po uwolnieniu, nie mogła się nacieszyć się słońcem i możliwością ułożenia się na miękkim posłaniu. Pixie i Dixie to porzucone, dwumiesięczne, urocze szczeniaczki, zabrane w ostatniej chwili ze środka ruchliwej szosy. Tofik stał również na łańcuchu, w fatalnych warunkach.
Stowarzyszenie utrzymuje się głównie z jednego procenta podatku przekazanego organizacjom, w ramach rozliczeń z fiskusem. Dzięki temu rozwiązaniu miłośnicy zwierząt ofiarowali w sumie ok. 14 tys. złotych. Pieniądze są wydawane na bieżąco w lecznicach weterynaryjnych. Kupowane są też za te środki preparaty do pielęgnacji oraz żywność. Cieszy fakt, że udało się do tej pory uratować przed poniewierką 16 psów.
Suma zebrana na koncie jednak powoli topnieje. Członkowie Stowarzyszenia proszą miłośników zwierząt o wsparcie finansowe. Jest możliwość przekazania darowizny na konto. Oto jego numer: 32 1240 5497 1111 0000 5006 4065. Można również dostarczyć karmę, najlepiej specjalistyczną, dobrej jakości.
– Potrzebujemy również ręczników, koców. No i skutecznego wsparcia w poszukiwaniu nowych domów dla naszych podopiecznych. Zapraszamy do współpracy wolontariuszy i kolejnych, nowych członków stowarzyszenia. Kontakt pod nr telefonu 691 522 924, 501 386 443 i 609 820 805 – dodaje M. Ferens.
słs
Last modified: 16 lipca 2021