Tak zgodnie podkreślają panie i pan z zespołu „Seniority”, który możemy podziwiać podczas wielu wydarzeń organizowanych w naszym mieście. I rzeczywiście, patrząc na ich energię emanującą ze sceny, zaangażowanie w to, co robią oraz towarzyszący temu uśmiech, nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem.
Zespół działa od 2009 roku, przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Świdniku. Obecnie liczy kilkanaście osób.
– Uniwersytet prowadził zajęcia pod nazwą „Ruch przy muzyce” i osoby, które się na nie zapisały, po kilku spotkaniach stwierdziły, że dobrze by było stworzyć grupę tańczącą. Tak narodził się nasz zespół, najpierw złożony z samych pań. Jego instruktorkami były Irena Szyszka, Beata Kubiak, Ola Szopa, Renata Elmerych, a od 2019 roku prowadzi nas Edyta Socha. Skład zespołu też się trochę zmieniał przez te wszystkie lata – wyjaśnia Alicja Tynecka.
– Najpierw była jedna grupa „Ruchu przy muzyce”, później powstała druga, do której przychodziły osoby chcące się po prostu rozruszać i poruszać. Nazwała się Ole Babki. Skupiają sie bardziej na tańcu towarzyskim, uczą się kroków. Ale my, „Seniority”, mamy dłuższy staż – dodaje Genowefa Zawada.
– Na przestrzeni lat zmienił się styl tańca – mówi Józef Sokołowski, który dołączył do pań w 2019 roku. – Poprzednio był to bardziej taniec w kręgu, dyskotekowy. W tej chwili są to specjalnie opracowane układy grupowe. Tańczymy w konkretnym stylu i latach. Są lata `20 i tu używamy krzeseł jako rekwizytu. Jest utwór Michaela Jaksona, z kapeluszami, czyli lata `80.
– W repertuarze mamy też burleskę, jazz, taniec współczesny – wymienia Urszula Taracha.
Chęci i praca
Zajęcia odbywają się w sali Spółdzielczego Domu Kultury, przy ul. Piłsudskiego 6A, od października do końca maja, tylko raz w tygodniu, przez godzinę. Jak na tak krótkie treningi, efekty są naprawdę imponujące. Dodać też trzeba, że niewiele osób z grupy miało wcześniej do czynienia z tańcem, chociaż zacięcie artystyczne nie było im obce. Jak sami mówią, to jednak bardzo odległa przeszłość i tamte doświadczenia nie mają porównania z tym, co robią teraz.
– Tak naprawdę nie ma znaczenia, kto ile tańczył i czy w ogóle. Znaczenie ma chęć i ile pracy włoży się w to, co się robi. „Seniority” radzą sobie doskonale, dzięki swojemu uporowi i temu, że im się chce – chwali Edyta Socha.
– A nam się naprawdę chce. Bardzo lubimy przychodzić na zajęcia, przy okazji porozmawiać, pośmiać się. Uwielbiamy naszą instruktorkę, panię Edytkę – deklaruje w imieniu wszystkich Ewa Hawrysz.
„Seniority” występują nie tylko przed świdnicką publicznością, podczas przeróżnych wydarzeń organizowanych w mieście. Tańczyły, między innymi, w Muzeum Wsi Lubelskiej, Niedrzwicy, Dominowie, Minkowicach.
– Trochę się tego nazbierało. Pojawiliśmy się też w telewizji Lublin, w programie „Poranek między Wisłą a Bugiem”. Startowaliśmy w lubelskim konkursie. W czerwcu zrobiliśmy nagranie do eliminacji Ogólnopolskiego Przeglądu Artystycznego Ruchu Seniorów „ARS” w Bydgoszczy. Zatańczyłyśmy koleżance na rocznicy ślubu. Wystąpiłyśmy też na scenie z Eleni, na Dniach Świdnika, tańcząc do jej utworów – wyliczają panie Elżbieta Ziarno i Mirosława Bielecka.
Liczy się dobra zabawa
W zespole panuje demokracja. Wpływ na wybór melodii, do których zatańczą, a także na sceniczny image mają wszyscy. Naradzają się, konsultują, dyskutują, wspólnie dobierają utwory i stroje, tak aby czuć się w nich dobrze.
– Szukamy takich stylów muzycznych, żeby tancerze mogli się ładnie ubrać i pokazać, ale żeby to było też coś innego, niż wszyscy do tej pory prezentowali. Zależy nam również, by pokazać fajność tego tańca, a nie ośmieszyć się. Chcemy uświadomić młodym ludziom, że w każdym wieku można wiele zdziałać. Dziewczyny z zespołów, które prowadzę w Spółdzielczym Domu Kultury, uwielbiają jak „Seniority” tańczą do utworu Michaela Jaksona. Jeśli jesteśmy razem na jakiejś imprezie, „Seniority” tańczą na scenie, a dziewczyny na widowni – wyjaśnia Edyta Socha.
– Liczą się chęć i zaangażowanie. Chcą nas oglądać, więc staramy się być pomysłowi, inwestujemy w stroje. Przede wszystkim jednak doskonale się przy tym bawimy. Taniec sprawia nam ogromną radość – mówią zgodnie członkowie zespołu.
– To idealny trening dla głowy i pamięci, wspaniała rekreacja, wyłączenie się z rzeczywistości – dodaje pani Genowefa.
– Nie zawsze jest oczywiście tak przyjemnie, bo jak mają być występy, trzeba się bardzo napracować i czasem też pokrzyczę – przyznaje instruktorka. – Mówię, co robią źle, co jest nie tak. Kiedy zaczynaliśmy współpracę, było różnie. Jedna nie chciała zrobić obrotu, druga mówiła, że się nie nadaje. Teraz są raczej problemy natury technicznej, żeby wszyscy mogli przyjść na próby. Powiem jednak tak – prawie nigdy nie chorują, prawie zawsze jest stuprocentowa frekwencja. Inaczej niż u dzieci.
– Nasza praca nas nie męczy, ona nas bardzo cieszy – zaznacza J. Sokołowski.
– Cieszymy się, jeśli nasz taniec się komuś podoba – mówi Jadwiga Szeremeta.
– Jest wszystko na raz, cała gama emocji: adrenalina, endorfiny, lęk – dodaje Wanda Krupińska.
– I trema jeszcze, przed każdym występem. Ale jest potrzebna, mobilizuje nas – przyznaje pani Urszula.
– Tego uczucia człowiek nigdy się nie pozbędzie – tłumaczy E. Socha. – Jednak obycie na scenie dużo daje, więc im więcej razy zespół występuje, tym ja, jako instruktor, mam mniej takiej pracy z uczenia bycia na scenie i bawienia ludzi. Tłumaczę, że grupa jest dobra nie wtedy, gdy się nie pomyli, tylko wtedy, gdy potrafi bawić publiczność i bawi się razem z nią. Tak naprawdę to największy sukces.
Rodzynek wśród seniorit
W tej rozmowie nie sposób pominąć pana Józefa, który jako jedyny mężczyzna w babskim gronie, cieszy się specjalnymi względami.
– Opowiem taką anegdotkę. Któregoś razu „Seniority” przebierały się na występ. Do garderoby chciał wejść mąż jednej z pań, ale mu nie pozwoliły. Trochę się obruszył, mówiąc, że przecież Józio też facet i może z nimi być. A panie na to – „Józio może, Józio jest nasz”. Tak to więc wygląda – mówi pani Edyta.
– Nie mamy, jak to się mówi, krępacji, traktujemy go jak koleżankę. Jak się trzeba szybko przebrać, nie zwracamy uwagi, że jest z nami mężczyzna. Tu nie ma czasu i miejsca na wstyd. Musi być przede wszystkim dobra współpraca – podkreślają panie.
Co na to rodzynek? – Nie narzekam na pracę z paniami. Nie krzyczą na mnie. Jest naprawdę fajnie. W garderobach też nie ma problemu, podchodzimy do wszystkiego profesjonalnie – mówi Józef Sokołowski.
Marzenia i życzenia
– Nasze taneczne marzenia? Oczywiście, żeby wystąpić na wielkiej scenie – zdradza pani Wanda.
– Dodać trzeba, wystąpić idealnie – dopowiada Barbara Kamionka.
– Chcielibyśmy, aby zespół powiększył skład – mówi pani Alicja. – Wiadomo, że im nas więcej, tym weselej, poza tym zdarza się przecież, że ktoś nie może wystąpić, a liczniejsza grupa gwarantuje, że będzie nas na scenie odpowiednia ilość. Zapraszamy więc od października tych seniorów, którym taniec sprawia przyjemność i radość, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tej dziedzinie, doświadczyć czegoś nowego. Początek roku akademickiego to dobra okazja, bo na pewno będziemy poznawać nowe układy i wtedy łatwiej się dopasować i wdrożyć.
– Ja szczególnie zachęcam panów. Miałbym wreszcie zmiennika – śmieje się pan Józef. Dodaje: – A moim marzeniem jest występ międzypokoleniowy. Chciałbym, żebyśmy zatańczyli z dziećmi lub młodzieżą.
Jak się okazuje, marzenie tancerza może się bardzo szybko spełnić. Edyta Socha ma już w zanadrzu jeden pomysł: – Chętna do występu z wami już jest. Solistka z mojej grupy ze Spółdzielczego Domu Kultury. I jest plan na przyszły rok akademicki, że wystąpicie wspólnie.
Czego jeszcze życzą sobie „Seniority”?
– Przede wszystkim zdrowia, ale też sukcesów i tego, żeby nam się kroki nie myliły – śmieją się panie i ich kolega, bo czego jak czego, ale uśmiechu im nigdy nie brakuje. Zapraszają również na swój wakacyjny występ. 18 sierpnia taneczne umiejętności „Seniorit” będą mogli podziwiać goście „Minkowickiej Fajery”, czyli festynu rodzinnego organizowanego przez społeczność tej miejscowości. To druga edycja wydarzenia, a świdnicki zespół wystąpi tam po raz drugi i, jak zapowiada, z nowym układem choreograficznym.
Last modified: 3 sierpnia 2024