Stocznia jachtowa… Świdnik

Autor: |

Co Świdnik może mieć wspólnego z Gdynią? Okazuje się, że bardzo wiele. Na całym świecie słyniemy z produkcji śmigłowców i wuesek. Jednak mało kto wie, że to właśnie w naszym mieście, w 1934 roku, postanowiono wybudować… jacht.

Niewiarygodna historia została właśnie uwieczniona na kolejnym muralu, który pojawił się przy ul. Bohaterów Westerplatte.

Inicjatorem pomysłu jest miasto, zaś autorem malowidła Paweł Kasperek, który od kilku lat współpracuje z Miejskim Ośrodkiem Kultury przy projekcie „Kadry Świdnika”. Naloty niemieckich i sowieckich samolotów na lotnisko, Świdnickie Spacery czy wizerunki zasłużonych mieszkańców, na przykład pilota Tadeusza Góry oraz lotniczej rodziny Kasperków, to tylko niektóre z nich.

Tym razem, organizatorzy przedsięwzięcia postanowili stworzyć wielkoformatowy rysunek na osiedlu Adampol. I chociaż historii związanych z tym miejscem jest o wiele więcej, to właśnie tą jedną postanowiono wyróżnić.

– Nowy kadr jest niewiarygodną ciekawostką – mówi Paweł Kasperek. – Jacht wybudowany w powojennej Polsce i to właśnie w Świdniku? Myślę, że dla wielu mieszkańców będzie to duże zaskoczenie. Już teraz, na etapie prac, podchodzą i pytają co konkretnie przedstawia rysunek. Nie spodziewali się takiej odpowiedzi. Świdnik jest młodym miastem, ale ma w swojej historii tak ciekawe momenty, że warto je upowszechniać i malować.

Poniżej prezentujemy historię wydarzenia opisaną w „Głosie Świdnika” (1997, nr 29):

Przed wojną Świdnik znany był jako cicha, spokojna miejscowość letniskowa. Sensację wzbudziła więc wiadomość, potwierdzona latem 1934 roku przez „Głos Lubelski”, o budowie jachtu na terenie posesji doktora Majewskiego.

Sprawcami zamieszania byli studenci Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie: Adam Majewski i Mieczysław Rysyk, i Mieczysław Groch, student Politechniki Lwowskiej. Ponieważ pasjonowali się żeglarstwem, a nie stać ich było na kupno jachtu postanowili go zbudować.

Budowę jachtu „Książę Mestwin”, bo takie otrzymał imię, ukończyli pod koniec lipca 1934 roku. Jol, o zanurzeniu 170 cm, miał 1176 cm długości i 290 cm szerokości. Grotmaszt liczył 14 m, a tylny maszt 9 m. Żagle zajmowały powierzchnię 55 m². W kabinie zainstalowano koje dla czterech osób. Była to więc spora jednostka, wybudowana z myślą o żeglowaniu po Bałtyku. Jako że wszyscy studenci byli członkami Akademickiego Związku Morskiego i Ligi Morskiej i Kolonialnej, a jacht miał pływać pod jej banderą. płk Stefan Iwanowski, prezes Okręgu Lubelskiego Ligi, wyjednał jego bezpłatny transport do Gdyni. Prawie siedmiotonowy jacht przewieziono koleją.

Pomimo pozytywnej opinii specjalistów „Książę Mestwin” nie rozpoczął w 1934 roku kariery żeglarskiej. Jednak nie z powodu katastrofy podczas rozładunku na Wybrzeżu Śląskim w Gdyni, kiedy spadł z wysokości 3 m. Jacht został wybrudzony podczas transportu do tego stopnia, że zachodziła konieczność jego ponownego malowania i lakierowania. W tym celu odholowano go do stoczni. Dalsze jego losy są nieznane.

Last modified: 13 maja 2020

Zmień język »