Literacka nagroda za Świdnickie Spacery

Autor: |

Z archiwum Patrycji Pelicy
Kiedy w 1982 roku świdniczanie po raz pierwszy wyszli z domów w porze nadawania głównego wydania Dziennika Telewizyjnego, by zaprotestować przeciw propagandzie komunistycznego reżimu, nikt nie spodziewał się, że dowie się o tym cała Polska. Powstaną filmy dokumentalne, spektakle, piosenki i publikacje naukowe. Dziś Świdnickie Spacery znów są na ustach wszystkich, a to za sprawą Patrycji Pelicy, mieszkanki Grabniaka (pow. włodawski), która napisała o nich reportaż. Praca została doceniona przez jury konkursu literackiego Pokolenie Solidarności, które przyznało jej drugie miejsce ex aequo z Grzegorzem Iwanickim w kategorii non-fiction.

Instytut Literatury zorganizował konkurs po raz pierwszy. W ten sposób postanowił uczcić 41. rocznicę powołania NSZZ „Solidarność” oraz 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Uczestnicy mogli zgłosić prace w trzech kategoriach: opowiadanie, non fiction oraz powieść (nabór w tej kategorii trwa do 31 sierpnia 2022 roku). Laureatka drugiego miejsca zdecydowała się napisać o Świdnickich Spacerach, o których po raz pierwszy usłyszała od swojego taty.

– Tata jako nastolatek uczył się w ZST w Świdniku, właśnie w czasie stanu wojennego. To on jako pierwszy opowiedział mi o telewizorach i świecach wystawianych w oknach w porze Dziennika Telewizyjnego, ale dopiero konkurs Instytutu Literatury zmusił mnie do wgłębienia się w temat – wyjaśnia Patrycja. Dodaje: – Za cel postawiłam sobie dotarcie do osób, które nie należały formalnie do Solidarności. Do zwyczajnych mieszkańców, którzy postanowili zrobić coś niezwyczajnego. Do rodzin, w których wciąż żywe są opowieści o tamtych lutowych dniach.

Jak podkreśla laureatka konkursu, zwykle spotykała się z entuzjazmem, jednak nie wszyscy chcieli wracać wspomnieniami do tamtych dni. Dla wielu świdniczan doświadczenia stanu wojennego były zbyt bolesne.

– Trafiłam też na panią, która nie chciała, by publikować jej wspomnienia. Tym bardziej jestem wdzięczna tym, którzy podzielili się ze mną swoją historią. Mówili o motywach, dla których wyszli wtedy z domów. O niezgodzie na rzeczywistość, ale i jakiejś radosnej, podniosłej atmosferze, której „nie da się z niczym porównać”, bo przecież nawet po latach mówią „dzień dobry” tym, których pamiętają z marszu – opowiada P. Pelica.

Obok trudnych historii, przez które przebijały lęk o siebie i rodzinę, pojawiały się też żartobliwe wątki, jak ten o wystawianiu telewizorów, żeby „milicja sobie pooglądała i napatrzyła się na Jaruzelskiego”.

– Każda relacja była jak puzzle w układance zatytułowanej „Świdnickie Spacery”. Otwierała mi oczy na kolejne fakty, pozwalała odkrywać coraz więcej. Pokazywała, jak tamte lutowe wieczory wpłynęły na ówczesne, ale i obecne życie bohaterów. Zabrali mnie w przeszłość, której nie mogę pamiętać, ale dzięki nim udało mi się podać ją dalej. Sprawić, by mówiło się o niej podczas ogólnopolskiego finału i z tego cieszę się najbardziej. Myślę tak, jak moi bohaterowie, którzy mówili, że o wolność warto walczyć – tak samo warto o niej pisać – tłumaczy Patrycja.

12 grudnia, w Warszawie odbyło się uroczyste odczytanie wyników i wręczenie nagród. Laudację na cześć laureatki z Grabniaka odczytał prof. Michał Januszkiewicz. Brzmiała: „W stanie wojennym tysiące mieszkańców Świdnika, jednego z miast, w których latem 1980 roku rodziła się „Solidarność”, wyszło na ulice, aby codziennie w godzinie nadawania Dziennika Telewizyjnego protestować przeciwko komunistycznym kłamstwom głoszonym w jedynej nadającej wtedy telewizji. Po prawie czterech dekadach spacerujemy ulicami Świdnika. Wtedy uczestnicy protestów szli, milcząc, wywołując wściekłość milicji i bezpieki. Dzisiaj, w reportażu Patrycji Pelicy, dzielą się swymi emocjami sprzed lat… i uczuciami, z których zrodziły się nawet małżeństwa. „Świdnickie Spacery” 1982 roku, choć stanowią trwały element lokalnej tożsamości, wpisujący się w opór przeciwko komunistycznej juncie, wyrastają z uniwersalnego przesłania: „Kiedy chodzi o wolność, zawsze jest warto”.”

Na tym przygoda Patrycji z konkursem się nie kończy. W przyszłym roku Instytut Literatury wyda publikację zawierającą konkursowe prace.

– Ja też nie zamierzam jeszcze kończyć mojej przygody z tym tematem. Jak podkreślali moi rozmówcy – Spacery niczego nie kończyły, przeciwnie – była jeszcze sprawa Dzwonu Wolności, Radio Solidarność, wcześniej strajki w WSK. W Świdniku i na Lubelszczyźnie naprawdę sporo się działo, a moim zdaniem ta kwestia jest często zapominana albo w ogóle pomijana. Tym bardziej cieszę się, że mogłam ją przybliżyć szerszej publiczności, a i część laureatów z całej Polski, z którymi rozmawiałam na uroczystości, właśnie ode mnie dowiedzieli się o Świdnickich Spacerach – kończy Patrycja.

Last modified: 16 grudnia 2021

Zmień język »
Skip to content